Lubię, jak szczerzy się fortepian,
I to jest sprawa oczywista,
Że kiedy białe są klawisze,
To gra jest czysta.
Lubię, jak szczerzy się wieloryb,
Fontanna wody z niego chluśnie,
Wymyje ząbki w morskiej pianie,
Pokaże śnieżnobiały uśmiech.
Śnieżnobiały uśmiech
Bakterie uwiera,
A my się śmiejemy
Jak myszy do sera!
Śnieżnobiały uśmiech
Ma czarna pantera,
A my się śmiejemy
Jak myszy do sera!
A kto ma uśmiech zakurzony,
Tak jak widelec wyszczerbiony,
Gdy się uśmiechnie, to, ojeje!
Dokoła cały świat szarzeje!
Czy chcecie, by tak działo się?
Czy chcecie?
Nie!
Nie słyszę!
Nie!
Więc zmywaj szarość, zęby szoruj,
A jeśli nie, to, bracie, choruj!
Ale nie z nami te numery,
Nasz uśmiech biały jest i szczery...
Śnieżnobiały uśmiech...
Tutaj powinna być solówka
I saksofonu dźwięk soczysty,
Lecz muzyk spuchł jak balonówka,
Jest u dentysty.
Spojrzał dentysta na ubytki,
Saksofonista drżał jak drzewa.
– Żeby tak pana nie bolało,
Dla znieczulenia coś zaśpiewam!
Śnieżnobiały uśmiech...[1]