W sobotę każdy mundur czyści,
zielony mundur lśni jak liść.
Z przepustką w ręku jak najszybciej
żołnierze z koszar pragną wyjść.
I ja się śpieszę do dziewczyny,
na powitanie kupię kwiat,
a potem ramię przy ramieniu
pójdziemy, nucąc sobie tak:
Bo przepustka to papierek prawie że zaczarowany.
Żołnierzowi skrzydła rosną i pofrunąć chce jak ptak.
Karuzela albo kino, dzień różowo malowany,
rzeka w słońcu, kolorowy, wędrujący z nami świat...
Nieubłagany zegar nie śpi,
trzeba się żegnać – wracać czas,
w jednostce lubią punktualność,
o tym pamięta każdy z nas.
Do zobaczenia znów za tydzień,
to siedem dni – nie siedem lat!
A kiedy smutno ci beze mnie,
zaśpiewaj sobie wtedy tak:
Bo przepustka...[1]