Działo się to w zeszły piątek
W naszym barze na Bielanach,
Ktoś znienacka rzucił wątek
– Ile człowiek ma z bociana?
Stefan tego baru gwiazdor,
Który w życiu nie tknął mleka,
Ma na strychu takie gniazdo,
I tam na samicę czeka
Jego matka miała pałac,
Teraz mieszka na ogródkach
Piersi dziecku nie dawała,
A dawała żabie udka
Stefan zasnął przy toaście,
A stąd z baru „Atlantyda”
Sokratesa 18,
czyli moje gniazdo widać.
A tam żona siedzi w oknie,
A ja ostrzegałem żonę
Niech nie siedzi, bo jak zmoknie,
Będzie potem ważyć tonę
Były w barze też dwie panie,
Jedna mówi – Z doświadczena,
Wiem, że że zaobrączkowanie,
Tak naprawdę nic nie zmienia.
Chciałoby się w miłość wierzyć,
Ale życie to gra w bierki,
Bo zmieniają się partnerzy,
A niekiedy i partnerki,
I przedstawia się: – Teresa!
Oczkiem tak zalotnie mruga,
Że ją gnam na Sokratesa,
18 klatka druga,
A tam żona siedzi w oknie
A ja ostrzegałem żonę
Niech nie siedzi, bo jak zmoknie,
Będzie potem ważyć tonę.
Z nieodłącznym papierosem,
Obserwuje okolicę,
I przepędza jednym ciosem,
Inne, lewe bocianice.
Starczy więc namysłu chwila,
By zrozumieć, proszę pana:
Człowiek może od goryla
Ale goryl od bociana.[1]
1. |
Andrus, Artur |
2. |
Kozłowska, Agnieszka |