Cóż to za wieszcz, co mamił lud
Potęgą serca swego
A nie docenił w żadnej z ód
Woreczka żółciowego!
A właśnie tu kiełkuje w nas
Ta siła spontaniczna
Którą wyzwala raz po raz
Żółć bardzo romantyczna.
Żó-żó-żó-żó-żó-żó, w żółci sens
Gdy się wszyscy wokół pięknie dręczą
Sama już świadomość cudzych klęsk
Wydłuża nam życia przeciętną!
Cóż to za widok kiedy ktoś
Kto wcześniej nam ubliżał
Wchłaniając rybę, połknął ość
I już się nie wylizał.
O ileż zyska każdy dzień
I świat się wyda lepszy
Człowiek od razu jak nie ten
Gdy komuś coś się spieprzy!
Żó-żó-żó-żó-żó-żó, w żółci sens
Gdy się wszyscy wokół pięknie dręczą
Sama już świadomość cudzych klęsk
Wydłuża nam życia przeciętną!
Gdy bliźnim radość ściska krtań
To człek się czuje dziwnie
Klęski nas żywią, bez dwóch zdań
Sukcesy – wręcz przeciwnie!
Niechby się tylko jakiś chór
Szczęśliwców paru zdarzył
To wtedy dzielny, sławny wór
Popada w stan ekstazy!
Żó-żó-żó-żó-żó-żó, w żółci sens
Dziś żółciowy wór wciąż prze do przodu
Sama już świadomość czyni zeń
Przewodnią siłę narodu![1]
1. |
Bolanowski, Leszek |
2. |