Stała Marysia nad wodą,
Ciesząc się swoją urodą.
Kwiat przyłożyła do czoła,
Mruga na Jasia i woła:
Chodź tu, mój drogi, mój śliczny,
Napij się wody krynicznej.
Boję się, boję stąd szkody.
I tej nie bedę pił wody.
Czemuż z daleka tam stoisz?
Czemu tej wody się boisz?
Bo w nią twe oczy patrzały,
Może ją oczarowały.[1]
1. |
Śpiewnik pracownic polskich, wyd. 5 powiększone, Poznań, 1919, s. 124, 125. |