Naprzód! Naprzód! Marsz, rębacze!
Broń na ramię, wszak nabita!
Dajcie fajke, precz te płacze!
Pożegnajcie mię i kwita!
Osiwiłem w służbie włosy;
Czym źle zrobił, trudno dociec,
Lecz na musztrach, ej młokosy.
Byłem dla was jako ojciec.
Naprzód, wiara,
Iść przytomnie,
Tylko wara,
Płakać po mnie,
Naprzód, wiara,
Iść przytomnie,
Tylko płakać po mnie.
Obraziłem porucznika,
Bo młodziczek zbyt pozwala.
Ot i z rzeczy rzecz wynika.
Ostry nabój dla kaprala!
Tak potrzeba, na przestrogę...
Zawiniłem, prawda szczera,
Lecz obelgi znieść nie mogę:
Jam był w służbie bohatera!
Naprzód, wiara...
Bądźcie mężni, o kamraci!
Nieście w służbie krew i zdrowie;
Choć się nogę, rękę straci,
Krzyż ozdobi honorowie.
Jam go zyskał w dobrej sprawie
Ej, bywało, bracia mili,
Ja wam stare boje prawię,
Wy gorzałkęście płacili.
Naprzód, wiara...
Robert! Chłopcze z naszej wioski,
Wracaj do niej paść swe trzody,
Patrz, jak piękne klony, brzózki!
Teraz na wsi kwiecień młody!
Ja, bywało o tej porze,
Wdziękiem sioła oczy pieszczę...
O mój Boże! O mój Boże!
Moja matka żyje jeszcze!
Naprzód, wiara...
Kto tam szlocha? Znam po jęku:
Żona trębacza husarzy.
Niosłem syna jej na ręku,
Idąc z Moskwy w przedniej straży.
Jej by przyszło w dzikim stepie
Zginąć w śnieżnej zawierusze.
Dziś niewiasta pacierz trzepie,
Niech się modli za mą duszę!
Naprzód, wiara...
Tam do licha! Fajka zgasła...
O nie! Jeszcze... Już my w kole.
Do szeregu! Czekać hasła!
Oczu wiązać nie pozwolę!
Ej, kamraci! Ci najszczersi!
Wara płakać!... Broń gotowa;
Strzelać celno, w same piersi...
I niech Pan Bóg was zachowa!
Naprzód, wiara...[1]