Szczęśliwy, kto sobie Patrona
Józefa ma za Opiekuna.
Niechaj się niczego nie boi,
Bo święty Józef przy nim stoi, nie zginie.
Idźcie precz, marności światowe,
Poście wy do zguby gotowe;
Już ja mam nad kanar słodszego.
Józefa, Opiekuna mego, przy sobie.
Ustąpcie, szatańskie najazdy.
Przyzna to ze mną człowiek każdy,
Że choćby i samo powstało
Piekło się na mnie zbuntowało, nie zginę.
Gdy mi jest Józef ulubiony
Obrońca od każdej złej strony;
On ci mnie ze Swojej opieki
Nie puści, i zginąć na wieki nie mogę.
Przeto Cię upraszam serdecznie.
Józefie święty, bym bezpiecznie
Mógł mieć zgon i lekkie skonanie,
I grzechów moich skasowanie przy śmierci.
Gdy mi zaś przyjdzie przed Sędziego
Stawić się, wielce straszliwego;
Bądźże mi, Józefie, przy sądzie,
Kiedy mnie Bóg sądzić zasiądzie, Patronem.[1]
1. |
Siedlecki Jan, Śpiewniczek zawierający pieśni kościelne z melodiami dla użytku młodzieży szkolnej, wyd. 5 poprawione, Kraków, Księża Misjonarze na Kleparzu, 1908, s. 274. |