Chodziła sierota po wsi,
Obsiedli ją źli psi.
Nie umiał się obrać,
Sieroteczkę ognać.
Obrał ci się, obrał,
Sam Pan Jezus z nieba,
Kawałeczkiem chleba.
Oj siostro, gdzie ty idziesz?
Idę stukać, pukać,
Mojej matki szukać.
Ty tam matki nie znajdziesz,
Bież-że na zielony smętarz,
Twoja matka leży
Prosto w wielki ołtarz.
Kto tam chodzi po moim grobie?
Ja, matulu, puście mnie do siebie.
Cóż tu będziesz jadła,
Cóż tu będziesz piła?
Będę piasek jadła
A wódeczkę piła.
Bież-że do swojej macochy,
Niech ci koszulę wypierze.
A jak ci mi pierze,
Na pół ze mną zedrze.
A jak ci mię myje,
Nakręca mi szyję.
A jak ci mię czesze,
Po ziemi mię wlecze.
A jak ci mię plecie,
Izbę mną zamiecie.
Swoim dzieciąteczkom
Jagiełki w mleczku gotuje,
A mnie stokroteczce
Jeno w skorupeczce,
Chleba z masłem daje,
A mnie sieroteczce
Umacza w popiele.
Swoim dzieciąteczkom
Na łóżeczku ściele,
A mnie sieroteczce
Barłożku niewiele.
Swoim dzieciąteczkom
Poduszczeczki ściele,
A mnie sieroteczkę
Płachetką okryje.
Oj przyszło, przyszło,
Dwóch aniołków z nieba,
Wzięli sieroteczkę
Na rękach do nieba.
Oj przyszło, przyszło,
Dwóch czartów z piekła,
Porwali w pazury
Macochę do piekła.
Posadzili ci ją
Na żelaznym stolcu,
Dali jej pić smoły, siarki,
W opalonym garcu.
Żebym ja się też
W ten ta świat wróciła,
Nie tak ci by ja
Sierotce życzyła.
Nóżki bym umyła
A brud bym wypiła.
Nie rychło, nie rychło,
Już się zamkła klamka,
Mogłaś wtedy życzyć,