Rozklekotana ciężarówka,
a dookoła obcy świat,
na głowie zmięta rogatywka,
a w głowie i w kieszeni wiatr!
Na zachód wiodły wszystkie drogi
z dalekich ziem, z dalekich stron.
Kto by pomyślał, Boże drogi,
że tutaj będzie jego dom!
Szli na zachód osadnicy
szlakiem Wielkiej Niedźwiedzicy,
karabiny i haubice
zawiesili w cieniu brzóz.
Swe prawa mieli niepisane,
najprostsze z wszystkich ludzkich praw,
i pili życie prosto z dzbana,
i rzeki przepływali wpław.
Grywali w kości i o kości
z partnerem, który zwał się los,
i nie szukali dziury w moście,
lecz budowali nowy most.
Szli na zachód osadnicy...
Gdzie się podziały czasy one?
Spłynęły jak wezbrany nurt.
Dziś osadnicy w ortalionach
w klubo-kawiarniach robią ruch.
I tylko czasem, na kolanach
kołysząc wnuka, wspomni ktoś
o tamtych romantycznych czasach
i ze wzruszenia zadrży głos...