Takiego, jak kiedyś, zachodu...

Zgłoszenie do artykułu: Takiego, jak kiedyś, zachodu...

Wyrażam zgodę na przetwarzanie moich danych osobowych przez Ośrodek Kultury „Biblioteka Polskiej Piosenki” zgodnie z Rozporządzeniem Parlamentu Europejskiego i Rady (UE) 2016/679 z dnia 27 kwietnia 2016 r. w sprawie ochrony osób fizycznych w związku z przetwarzaniem danych osobowych i w sprawie swobodnego przepływu takich danych oraz uchylenia dyrektywy 95/46/WE i ustawą o ochronie danych osobowych z dnia 10 maja 2018 (Dz. U. poz. 1000), w celu wymiany informacji z zakresu polskiej pieśni i piosenki. Wymiana informacji będzie się odbywać zarówno za pośrednictwem niniejszego formularza jak i bezpośrednio, w dalszym toku spraw, redaktora bazy danych, prowadzącego korespondencję z właściwego dla niego adresu mailowego.
Administratorem danych jest Ośrodek Kultury „Biblioteka Polskiej Piosenki” z siedzibą w Krakowie przy ulicy Krakusa 7. Wszelkie dokładne informacje o tym jak zbieramy i chronimy Twoje dane uzyskasz od naszego Inspektora Ochrony Danych Osobowych (iodo@bibliotekapiosenki.pl).
Wszystkim osobom, których dane są przetwarzane, przysługuje prawo do ochrony danych ich dotyczących, do kontroli przetwarzania tych danych oraz do ich uaktualniania, usunięcia jak również do uzyskiwania wszystkich informacji o przysługujących im prawach.

Takiego, jak kiedyś, zachodu

Odkąd żyw jestem, nie pomnę:

Fale się ognia rozlały

Na chmur kłębiska ogromne.

Objęły w okrąg niebiosa,

Czerwienią przygniotły wzgórza –

W niesamowitych połyskach

Snać cała ziemia się nurza.

Trwoga wstrząsnęła ludźmi –

Pytali się przerażeni:

„W jakąż się grozę nieszczęsną

Krwawa ta wróżba zamieni?”

„Czy może głód się przyczołga

Z lebiodą i zwiędłym jarmużem?”

Lecz przecież pola w tym roku

Ziarnem sypnęły dużem.

„Czy jakiś szatan zawistny

W jesiennym zjawi się wichrze,

Podpali pełne stodoły,

W perzynę obróci spichrze?”

„Może w śmiertelnej koszuli

Przez świat przebiegnie powietrze –

I zasób jego żywota

Jak pyłek nadrożny zetrze?”

Tak z lękiem kłonili się jedni,

Tak drudzy się odgrażali

Z przestrachu, gdy niebo w tej krwawej,

Złowieszczej tonęło fali.

I oto jakżeż się sprawdza

Ten zachód dziwnie proroczy:

Po krańce niepewnej ziemi

Wojna swój rydwan toczy

Mordercze rozsiewa kule,

Niszczące wszczyna pożary,

A za nią, któż wie, czy nie pełznie

Głód, ten przyjaciel jej stary.

Któż wie, czy nie zechce dopomódz

W tem światoburczem jej dziele,

Choć rok ten pod stopy żniwiarzy

Tak bujnem się żniwem ściele?

A za nim, któż nie wie, że losy,

Na jedną rzucone kartę,

Przyślą nam w straszną godzinę

Powietrze, z rodzeństwa czwarte?...[1]