Otaczają ze wszystkich stron
ludzie mili, życzliwi, kochani.
Mam ich serca na dłoni i słyszę ich głos...
jak aksamit ich czuły szept...
Ktoś rozsypał stokrotki pod drzwiami.
Ktoś przynosi do łóżka śniadanie i kłania się.
Tylko nie ty! czemu nie ty!
Ty jesteś twardy, zimny
jak moje lusterko!
Piękny jak sen, wybacz mi, że
tłukę odbicie w szkle!
Twą modliszką będę co noc!
zjem cię po kawałku jak tort!
Na mój znak tańczy w szklankach lód!
Grają auta i spada żyrandol.
Wielkie schody, perfumy, brylanty i tłum...
oczy kamer, lawina zdjęć.
W listach pływam i jestem szczęśliwa,
tańczy bufet, obraca się scena – kochają mnie...
Tylko nie ty! czemu nie ty!
Ty jesteś twardy, zimny
jak moje lusterko !
Piękny jak sen, wybacz mi, że
tłukę odbicie w szkle!
Twą modliszką będę co noc!
Zjem cię po kawałku jak tort!
Za to, że nie chcesz nosić na rękach,
za to, że nie chcesz przede mną klękać
niewiele z ciebie zostanie, kochanie...
kochanie...kochanie...[1]