Przez morza błot, spiekotę i pożogę
Idziemy tam, gdzie wzywa nas nasz
Kraj I trupy nasze co dzień ścielą drogę –
My, ludzie twardzi, o sercach jak stal.
Nie mamy nazwisk w służbie dla Ojczyzny,
O czynach naszych głucha krąży wieść,
Nasze znamiona – rany, krew i blizny,
Nasz skarb jedyny – to wolności śpiew.
To śpiewa noc i ciemność nas przyzywa –
To woła krew gorącym tętnem żył.
Ta noc, co żądzą zemsty się nazywa
I w taką noc – żandarmów będę bił.
Wpatrzeni w dal, idziemy wciąż przed siebie
Ufni, że wreszcie przyjdzie koniec mąk,
Że przyjdzie noc z milionem gwiazd na niebie –
Z nią razem Wolna, Wielka Polska w krąg.
Coś ściśnie skroń w potężnych, mocnych dłoniach,
Na czole znak, na piasku widać krew,
Ktoś bezimienny, ktoś nieznany – kona,
Ostatni raz w oddali słychać śpiew.
To śpiewa noc i ciemność nas przyzywa...[1]
1. |
Szewera Tadeusz, Straszyński Olgierd, Niech wiatr ją poniesie: antologia pieśni z lat 1939–1945, wyd. 2 poszerzone, Łódź, Wydawnictwo Łódzkie, 1975, s. 372, 373, 476. |
Zrealizowano ze środków Ministra Kultury i Dziedzictwa Narodowego.