Żył raz tyczkarz pryncypialny,
zasad trzymał się moralnych
i rękami i nogami
choć świat tanim blichtrem mamił,
on przy swoich trwał zasadach,
wiernie tyczki swej dosiadał,
aż raz zdarzył się wypadek,
a było to w tłusty czwartek.
Na zawodach o memoriał
szczyt go formy nagle porwał
i tak mocno się rozpędził,
i tak tyczkę swą naprężył,
że jak wybił się do góry,
to spadł hen aż na trybuny,
na trybunach w czwartym rzędzie
siedziała Stefania Grzędziel.
Siedziała tam z miną skisłą,
nie wiadomo po co przyszła,
na sporcie wszak się nie znała,
raz bokserów podglądała,
raz widziała kajakarza,
który w szatni się obnażał,
wszystkie były to przygody,
los więc nie był dla niej szczodry.
Aż tu nagle taka gratka!
Tyczkarz spada jej znienacka
prosto w ręce rozłożone
i wybiera ją za żonę.
„Los nas z sobą złączył luba,
jam jest sportu as i chluba
a tyś piękna, choć skwaszona,
dobra z ciebie będzie żona”.
„Nie tak prędko – rzecze Stefa –
na ślub będziesz musiał czekać,
jam nie taka pierwsza łatwa,
aby sprawy nie zagmatwać
swe życzenie ci wypowiem,
musisz o swej tyczce bowiem
skoczyć wyżej od komina
mego domu, by rodzina
zobaczyła twe wyczyny,
potem będą zaręczyny”.
Tyczkarz podjął rękawicę:
„Chcę poślubić tę dziewicę!”
Jak powiedział tak uczynił,
trenował hen aż w Małkini
i nim się październik skończył
on o tyczce dom przeskoczył.
Kupił kwiaty i pierścionek,
Stefę pojąć chce za żonę,
ale ona powiedziała:
„O! Przepraszam zapomniałam
na twój skok zaprosić ciotkę,
tę co mieszka tuż pod Płockiem.
A bez jej błogosławieństwa
nie skłonisz mnie do zamęścia”.
On zaś, twardy typ człowieka
rzekł: „No dobrze... tylko czekaj!
Wnet pokażę twej cioteczce
jakie moce tkwią w mej tyczce!”
Wrócił gdzieś po latach pięciu
skok mu wyszedł. „Drogi zięciu!
Pewnie tak powiedzą do mnie
jej rodzice wszak są słowni...?”
Troszeczkę się rozczarował,
bo nie dotrzymali słowa
„Właśnie dzwonił wuj z Raciąża
– rzekła Stefa – „on nie zdążył
twego skoku ujrzeć w krasie,
proszę zrób to mój głuptasie.
Przeskocz wuja blok czynszowy,
tę część będziesz miał już z głowy.
Potem tylko ci zostaną
dwie kuzynki, stryjo Franio,
brat mój, wiesz, ten jednooki,
w sumie tylko cztery skoki.
zrób to dla mnie mój najmilszy,
wtedy ślubu będziesz bliższy”
Tyczkarz udał, że nie słyszał,
chwilę tyczką pokołysał... ał!
Nie minęły dwie niedziele
jak w Kieleckiem został gejem[1]
1. |
Czyści jak Łza |
2. |