Ku Wam pobiegnę – co piersiami swemi
stawiacie opór męski wrażej sile
i krwią swą łono użyźniacie ziemi
tęskna myśl nasza – ku Wam... coście tyle
przeszli już trudów i znojów bez granic
i życie mając sobie i śmierć – za nic!
Ku Wam... Pobiegnie z zmierzchem po cichutku,
kiedy się łamać będziemy opłatkiem
we łzie serdecznej i krwawiącym smutku;
– ta myśl doleci Was, choć sił ostatkiem
i powie – (biedne jest serce człowiecze)
jak nam tu bez Was smutnie dzień się wlecze!
Lecz wasze serce niechaj się nie łzawi,
niechże się ulży dziś waszej udręce
w tę noc, gdy w lichej w pastuszej stajence
Chrystus maleńki ludziom błogosławi –
więc niechże noc ta wam słońca nie gasi
o, utęsknieni, drodzy bracia nasi!
Wierzcie – będziemy przy was dzisiaj wszyscy
tam – w pustem polu wśród waszego znoju
Waszym tęsknotom i cierpieniom bliscy,
niby anioły ciszy i spokoju
staniemy przy was... każdy ból, jęk głuchy
koić będziemy, jako dobre duchy!
Niech wszystkim snom się waszym stanie zadość,
dziś – gdy zmierzch skryje dnia promień ostatni,
spokój dziś z wami – wesele i radość!
Oto wam ślemy z serca uścisk bratni
i uśmiech słońca – o bracia najszczersi,
wyście naszemu sercu dzisiaj pierwsi![1]