Dziadek szczęśliwie dożył setki,
łka więc ze szczęścia część rodziny,
życie jak życie – full, kobietki,
w porę zerwane zaręczyny.
Więc przeżył dziadek cztery ćwiartki,
cztery dwudziestopięciolecia,
wiec w całą Polskę poszły kartki,
że na rodzinnych, starych śmieciach.
Wiec jadą ciotunie, synowie i wnuki,
pociotki, przyjechał też teść,
za stołem zasiadły czterdzieści trzy sztuki,
by popić, połajdaczyć się, co nie co zjeść.
Już wujek Ignacy wygłosił z rozumu
poemat, do wiersza na cześć,
gdy skończył – owacje zabrzmiały wśród tłumu,
bo długi był na minut sześć – nie teść.
Oddziały Apaczów, kochane wnuczęta
wbijają Komancza na pal,
a Komancz stuletni rozprawia o rentach,
wesoły, sympatyczny wre dookoła bal.
Po trzecim toaście wuj spojrzał na stryja
i westchnął z przekąsem ej, ej.
i wszyscy myśleli, ze zacznie się chryja
i wszystkim się zrobiło lżej.
Raptem zabrakło oranżady,
dzieci wypiły ostatni syfon,
zabrakło kiełbas i rolady,
definitywny koniec z zagrychą.
Zostały tylko same trunki,
lecz nie zmniejszyło to spożycia,
z małym wyjątkiem, męża Dziuńki,
który nie lubił bez popicia.
Tak toczy się wartko rodzinna biesiada
bez żadnych konfliktów i spięć,
nacieszyć się sobą, spokojnie pogadać
i zrobić parę wspólnych pamiątkowych zdjęć.
Mijają godziny wśród śmiechu i wrzawy,
wesoły rodzinny brzmi śpiew
i komu tam w głowie jest koniec zabawy,
problematycznej poincie wbrew.
Co zrobić z pijaną rodziną nad ranem,
gdy skończy się wigor i chęć,
za drzwi żal wyrzucić na drogi zawiane,
do świtu jeszcze kawał czasu-czwarta pięć.
Nieletnia Iwonka po izbie się tuła
i zanik pamięci ma zięć,
gramofon zawodzi: „paruła, paruła”,
a na zegarze czwarta pięć.[2]
1. |
|
2. |
http://www.romangerczak.pl |