Urodziny dziadka

Zgłoszenie do artykułu: Urodziny dziadka

Wyrażam zgodę na przetwarzanie moich danych osobowych przez Ośrodek Kultury „Biblioteka Polskiej Piosenki” zgodnie z Rozporządzeniem Parlamentu Europejskiego i Rady (UE) 2016/679 z dnia 27 kwietnia 2016 r. w sprawie ochrony osób fizycznych w związku z przetwarzaniem danych osobowych i w sprawie swobodnego przepływu takich danych oraz uchylenia dyrektywy 95/46/WE i ustawą o ochronie danych osobowych z dnia 10 maja 2018 (Dz. U. poz. 1000), w celu wymiany informacji z zakresu polskiej pieśni i piosenki. Wymiana informacji będzie się odbywać zarówno za pośrednictwem niniejszego formularza jak i bezpośrednio, w dalszym toku spraw, redaktora bazy danych, prowadzącego korespondencję z właściwego dla niego adresu mailowego.
Administratorem danych jest Ośrodek Kultury „Biblioteka Polskiej Piosenki” z siedzibą w Krakowie przy ulicy Krakusa 7. Wszelkie dokładne informacje o tym jak zbieramy i chronimy Twoje dane uzyskasz od naszego Inspektora Ochrony Danych Osobowych (iodo@bibliotekapiosenki.pl).
Wszystkim osobom, których dane są przetwarzane, przysługuje prawo do ochrony danych ich dotyczących, do kontroli przetwarzania tych danych oraz do ich uaktualniania, usunięcia jak również do uzyskiwania wszystkich informacji o przysługujących im prawach.

Dziadek szczęśliwie dożył setki,

łka więc ze szczęścia część rodziny,

życie jak życie – full, kobietki,

w porę zerwane zaręczyny.

Więc przeżył dziadek cztery ćwiartki,

cztery dwudziestopięciolecia,

wiec w całą Polskę poszły kartki,

że na rodzinnych, starych śmieciach.

Wiec jadą ciotunie, synowie i wnuki,

pociotki, przyjechał też teść,

za stołem zasiadły czterdzieści trzy sztuki,

by popić, połajdaczyć się, co nie co zjeść.

Już wujek Ignacy wygłosił z rozumu

poemat, do wiersza na cześć,

gdy skończył – owacje zabrzmiały wśród tłumu,

bo długi był na minut sześć – nie teść.

Oddziały Apaczów, kochane wnuczęta

wbijają Komancza na pal,

a Komancz stuletni rozprawia o rentach,

wesoły, sympatyczny wre dookoła bal.

Po trzecim toaście wuj spojrzał na stryja

i westchnął z przekąsem ej, ej.

i wszyscy myśleli, ze zacznie się chryja

i wszystkim się zrobiło lżej.

Raptem zabrakło oranżady,

dzieci wypiły ostatni syfon,

zabrakło kiełbas i rolady,

definitywny koniec z zagrychą.

Zostały tylko same trunki,

lecz nie zmniejszyło to spożycia,

z małym wyjątkiem, męża Dziuńki,

który nie lubił bez popicia.

Tak toczy się wartko rodzinna biesiada

bez żadnych konfliktów i spięć,

nacieszyć się sobą, spokojnie pogadać

i zrobić parę wspólnych pamiątkowych zdjęć.

Mijają godziny wśród śmiechu i wrzawy,

wesoły rodzinny brzmi śpiew

i komu tam w głowie jest koniec zabawy,

problematycznej poincie wbrew.

Co zrobić z pijaną rodziną nad ranem,

gdy skończy się wigor i chęć,

za drzwi żal wyrzucić na drogi zawiane,

do świtu jeszcze kawał czasu-czwarta pięć.

Nieletnia Iwonka po izbie się tuła

i zanik pamięci ma zięć,

gramofon zawodzi: „paruła, paruła”,

a na zegarze czwarta pięć.[2]

Bibliografia

1. 

Wolański, Ryszard

2. 

http://www.romangerczak.pl
Oficjalna strona internetowa Romana Gerczaka [odczyt: 08.02.2016].