Chciałem jeździć po stolicy, by załatwić kilka spraw,
Lecz bezradny, na ulicy, stałem pośród innych aut.
Wielki korek! Wóz na wozie, posuwają się „co meter”,
Patrzę a tam w samochodzie jakiś facet robi sweter.
Druty mu błyskają w rękach a na czole błyszczy trud.
Od Pałacu do Łazienek zdążył zrobić swetra przód.
Korek, korek, korek, korek
Korek w czwartek, piątek, wtorek...
Stoi śmieciarz i doktorek,
Każdy zjechał tu nie w porę.
Korek, korek, korek, korek.
Zatkał miasta się zaworek.
Moloch przypomina zmorę,
A ja gorę, a ja gorę, a ja gorę.
Dym świdrował moje oczy, w smogu nie widziałem cię,
Ma Warszawo. Na rentgena! Prześwietl płuca, bo jest źle!
Biedny pałaca do Stalina z braku tlenu dusił się,
Więc zrobiłem mu iniekcję z ZCHN i SLD-e.
Pałac się jak pies otrzepał zastrzyk trochę bolał go,
A z kultury i nauki opadało całe zło.
Księdzu w rodoburej maździe, który jeździ gdzieś we wtorki,
Skrzydła marza się anioła, by móc wzlecieć ponad korki.
Troche dalej wóz rządowy stoi w rządku godzin trzy,
Dziennikarze atakują. Jak osika premier drży.
W innym aucie nasz Prezydent do słuchawki krzyczy: „Nie to,
Wstydu oszczędź, sekretarzu, i odvetuj nasze veto”.
A w beżowym trabanciaku gorzką pije chłop herbatę,
Marzy mu się nowy traktor, więc oszczędza na przedpłatę.
Jedzie on do ministerstwa, za trabantem ciagnie trzodę,
Chce by podwyższyli w skupie, choc do mleka leje wodę.
Właśnie dziecko jogurt pije, w którym ołów aż się śmieje.
Nim dojedzie Jaś do szkoły, Jan się w korku zestarzeje.
Wszyscy smętnie w korku siedzą, w „Polonezie” baba rodzi,
Zadumało się nad życiem dwóch mafiosów z miasta Łodzi.
I 100 lat tak będą dumać aż zbudują obwodnicę,
No bo taka obwodnica odblokuje nam stolicę.
Lecz niestety proszę państwa! Ciężkie życie na ulicy,
Bo w tym korku siedzi również pan projektant obwodnicy...[2]
1. |
|
2. |
http://www.3ok.pl/ |