W malutkim barze w leju po bombie
siedzę i piję by oprzytomnieć
a razem ze mną szczerbaty barman
szubrawy żołnierz i szpotawa panna
nie ona jedna połamała serca
i nie jej jednej brakuje szczęścia
pijani jak świnie zakochanie nieszczęśliwie
wypijmy za jutro którego nie będzie
zakochani jak świnie pijani nieszczęśliwie
wypijmy za jutro którego nie będzie
do ciasnych kubków lej barman ambrozję
szpotawej szubrawemu nie będzie już gorzej
szpetny i szary kaprawy i mętny
na końcu świata zaułek nikczemny
tu historie wszystkie sto raz opowiadane
serca przepalone zżółkłe potrzaskane
kostropate mordy przeżuwają pety
plują na podłogę i zalewają mordę
ze świstem i zgrzytem wciągają powietrze
przegrane do granic wieczne pretensję
hej szpotawa! Coś taka smutna!
Nie pierwszy raz przecież nie będzie już jutra!
I ty szubrawy! Co cię nikt nie kocha!
Nie ma co udawać, to nie ma co szlochać!
W ciemnej ciasnej izbie pali się w kominku
spacerują cienie piach się sypie z tynków
nie będzie przyszłości i nie ma wspomnień
w malutkim barze w leju po bombie
czas staje w gardle i wskazówka brudna
ciągle jest dzisiaj nigdy nie ma jutra
więc pijmy wódkę bo serce suche
i toast wznieśmy do rytmu tej pieśni.[1]
1. |
Sekcja Muzyczna Kołłątajowskiej Kuźni Prawdziwych Mężczyzn |
2. |