W napisanym roku godzina wybiła,
Dnia pierwszego września wojna się zaczęła.
Od zachodu słońca armaty zagrzmiały
I na polską ziemię kule się sypały.
Sypały się kule, biły samoloty,
A ludzie ze strachu opuszczali chaty.
Uciekali ludzie aż do miasta Skały,
By ich nie dosięgły z karabinów strzały.
Niedługo tam byli, znów się Skała pali,
Musieli uciekać pod Sandomierz, dalej.
Tam, pod Sandomierzem, wszyscy zapłakali,
Że już całą Polskę Niemcy nam zabrali.
Płakała dziewczyna nad polskim żołnierzem,
Gdy się zobaczyła z nim pod Sandomierzem.
Kochany wojaku z karabinem w ręce,
Ty musisz uciekać pod ruską granicę.
Nie pójdę od ciebie, ty moje kochanie,
Nigdy nie zapomnę to nasze spotkanie.
Nie płaczże, dziewczyno, nie płaczże nade mną,
Zapłaczmy oboje nad polską krainą.
Najświętsza Panienko, spojrzyj na nas z góry,
Nie daj nas obedrzeć do ostatniej skóry.
Wnet się doczekamy już Nowego Roku,
Może zaśpiewają coś przy żelaźnioku.
Karliczek w Paryżu rączki sobie grzeje
I śledzi, i czeka, co się z Polską dzieje.
I tak sobie śpiewa: jak zakwitną maki,
To będą tańcować mazura Polaki.
A wtem nasze Niemcy zagrają oberka
Na tej mandolinie od ministra Becka.
Tak będziemy wszyscy wesoło skakali,
Że magnaci, Żydzi Polskę zaprzedali.
Żal mi polskiej ziemi, żal mi jest każdego,
Tylko mi jest nie żal rządu Mościckiego.
A do tej piosenki melodie dobierajcie
I po okolicach wesoło śpiewajcie.
Wtenczas będzie Polska nowo zbudowana,
Robotniczo-chłopska, równo traktowana.
Ułożył tę piosnkę człowiek, co zgadniecie który,
mieszka w Karniowicach koło Psarskiej Góry.[1]
1. |
Świrko Stanisław, Z pieśnią i karabinem: pieśni partyzanckie i okupacyjne z lat 1939–1945: wybór materiałów z konkursu ZMW i „Nowej Wsi”, Warszawa, Ludowa Spółdzielnia Wydawnicza, 1971, s. 67–69. |