I
W pralce na Księżyc chcę polecieć,
Lecz wpierw pomieszam czarne z białym;
Poważne zmienię w śmiechu warte,
A wielkie z grubym zamknę w małym.
Gdzie było prawo, będzie lewo;
Gdzie było lewo, będzie pusto.
W lustrze odbiję kolej rzeczy,
Lecz bardzo krzywe znajdę lustro.
Na jednej nucie i grzebieniu
Operę zagram za trzy grosze.
Ukradnę światu piątą klepkę
I wcale za to nie przeproszę.
Ref.
Zostawcie mi kawałek miejsca
W białym smokingu bezpieczeństwa.
Nie zabierajcie wszystkich klamek,
Bym mogła wpuszczać sny zwariowane.
Zostawcie mi tych parę głupot,
Co we łbie moim głupio tupią,
Tańcząc ze świrem i bzdurami,
Tańcząc ze świrem i bzdurami.
II
W pralce na Księżyc chcę polecieć,
Lecz wpierw przekręcę wszystkie słowa
I tak z całości sens wysączę,
Że się popieprzy mędrcom w głowach.
Potem na dach po tęczy wejdę;
Skoczę z wieżowca i nie spadnę;
I się zachwycę tym, co wstrętne,
I w kąt wyrzucę to, co ładne.
Wreszcie przebrana za parasol,
Podejdę deszcz z któregoś boku
I złowię kroplę, by na kropli
Dogonić piątą porę roku.
Ref.
Zostawcie mi kawałek miejsca
W białym smokingu bezpieczeństwa.
Nie zabierajcie wszystkich klamek,
Bym mogła wpuszczać sny zwariowane.
Zostawcie mi tych parę głupot,
Co we łbie moim głupio tupią,
Tańcząc ze świrem i bzdurami,
Tańcząc ze świrem i bzdurami.
Ole![1]
1. |
Kmita, Rafał |
2. |
Kozłowska, Agnieszka |