W karnawale zazwyczaj,
tak jak każe obyczaj,
na stu balach
wciąż tańczą walczyka.
La la la, la la la, la la la...
Tysiąc par, rozbawionych
przez ten walczyk szalony,
ledwo ziemi
nogami dotyka.
La la la, la la la, la la la...
Ach, ten walczyk znad Wisły
wszystkim znany i bliski,
bo on przecież jest z rodem z Warszawy!
Jak te szare gołębie,
mknie ku tobie ode mnie,
tak w swym mieście, jak my, zakochany!
La la la, la la la, la la la...
Niebo nisko nad głową,
oczy patrzą za tobą,
noc się brata
w tym tańcu ze światem!
La la la, la la la, la la la...
Zanim wszystko przeminie,
jak w powieści, jak w kinie,
pożegnajmy się
z naszym walczykiem!
La la la, la la la, la la la...
Ach, ten walczyk znad Wisły,
od stu innych nam bliższy,
bo on przecież jest echem Warszawy!
Jak uśmiechy przelotne
jak gołębie za oknem,
ślad serdeczy nam w sercach zostawił!
La la la, la la la, la la la...
Jak te szare gołębie,
mknie ku tobie ode mnie,
hen, znad Wisły, ten walczyk Warszawy![1]