Cztery krosna plotą warkocz,
srebrna nitka świeci.
Dwa warkocze masz, włókniarko,
na cóż tobie trzeci?
Dwa warkocze płyną, płyną,
jak górski wodospad.
Powiedz, na cóż ci, dziewczyno,
trzeci plotą krosna?
Masz bławaty w jasnych oczach
i buziaczek pełny,
więc nie trzeba ci warkocza
utkanego z wełny.
Mam warkocze jak strumienie,
gwiazdy w czarnych rzęsach
nie dla ciebie, boś jest leniem,
włóczysz się, wałęsasz.
Włosy mam iskrami szyte
i różane liczka,
i do tego jeszcze tytuł:
pracy przodowniczka.
Cztery krosna plotą warkocz,
za mało tych krosien:
pierwszą jestem ja włókniarką,
jutro wezmę osiem.[1]