więc żyjesz w jednym z orlich gniazd,
godzinę od jednego z miast,
jak król
pod tobą rwie spieniony nurt
asfaltu, co popłynął z chmur
na bruk –
wąwóz kolorado
pod pajęczyną anten wciąż
wyławiasz fale całą noc, o trzy
cale od szczytu
tu pershing nie doleci, nie,
zobaczy cel i zwali się na pysk,
skona z zachwytu –
wąwóz kolorado
defilada skał, amfilada ciał,
czworoboki wież, murowany jeż,
magazyny strat, eldorado zdrad,
siedemnasta trzy, a Ty
łykasz złoty ten płyn –
z czajnika bucha dym,
wracasz, bo masz tu swój blok,
w ogniskach szumi płynny gaz,
buczenie rur przechodzi w bas, bas, bas –
gra jak organy,
na skalnych półkach blisko gwiazd
nadchodzi ulubiony czas, czas, czas –
czas bicia piany
wąwóz kolorado
kanonada słów, wytłaczanie mów
czworoboki wież, murowany jeż,
magazyny strat, eldorado zdrad
siedemnasta trzy, a Ty
łykasz złoty ten płyn –
z czajnika bucha dym,
wracasz, bo masz tu swój blok,
wracasz, bo rozum dał w bok[3]
1. |
|
2. |
http://www.kppg.waw.pl/ |
3. |
Bojanowicz Jerzy, Lombard, Warszawa, Związek Polskich Autorów i Kompozytorów ZAKR, 1985, s. 23–27. |