I
I znów wieczór, znów pilot, znów błyszczą ekrany
– Przeżuwamy.
Znowu serial i talk-show, w kretynów wgapieni
– Głupiejemy.
Przywiązani do kanap, wypchani chipsami
– Umieramy.
I nagle zza okna, z ciemności, z tej mgły
Taka wpada nam myśl,
Taka myśl, taka, by
Się podnieść, otrzepać i wyrwać się stąd!
Taka myśl, taki zew, taki głos, takie coś…
Ref.
Więc wejdźmy w tę noc, panowie;
Idźmy do ludzi, by żyć.
Pofruńmy gdzieś tam – w rozmowę,
Jeszcze się dusza w nas tli.
Więc wejdźmy w tę noc, chłopaki;
Nasza ta noc jest, psiamać!
Więc chodźmy się życia napić,
Jeszcze nie pora nam spać.
Więc wejdźmy w tę noc, dziewczyny;
Wejdźmy w tę noc, póki trwa;
Do tańca się tam rzucimy,
Będą po świt dla nas grać.
II
Znowu fotel i fast food, i znowu reklamy
– Przetrawiamy.
W jakąś telenowelę i w keczup wlepieni
– Wiotczejemy.
Utuczeni quizami, meczami, frytkami
– Umieramy.
I nagle zza szyby, z tych mroków, z tych mgieł
Taka wpada nam chęć,
Taka chęć, taka, że –
by pełniej i głębiej, inaczej niż tu.
Taka chęć, taki głos, takie coś, taki głód…
Ref.
Więc wejdźmy w tę noc, panowie;
Idźmy do ludzi, by żyć.
Pofruńmy gdzieś tam – w rozmowę,
Jeszcze się dusza w nas tli.
Więc wejdźmy w tę noc, panowie;
Wskoczmy, panowie, w nią, bo
Zostało nam trochę zdrowia,
Jeszcze nie bije nasz dzwon.
Więc wejdźmy w tę noc, dziewczyny;
Wejdźmy w tę noc, póki trwa;
Do tańca się tam rzucimy,
Będą po świt dla nas grać.
* * *
Więc wejdźmy w tę noc, panowie;
Idźmy do ludzi, by żyć.
Pofruńmy gdzieś tam – w rozmowę,
Jeszcze się dusza w nas tli.
Więc wejdźmy w tę noc, chłopaki;
Nasza ta noc jest, psiamać!
Więc chodźmy się życia napić,
Jeszcze nie pora nam spać.[1]
1. |
Kmita, Rafał |
2. |