Co za siła, co za ton!
Głos jak złoto. Głos jak dzwon!
Sokół skrzydła ma szerokie,
a gwardzista piękny wąs.
Wąs podkręcę z miną lwa,
huknę basem – echo gra!
Będę śpiewał o dziewczynie,
co warkocze jasne ma.
Gdzie piaszczysty w rzece bród,
spotkam tam mój kwiat, mój cud.
I na ręce ją pochwycę,
wpław przeniosę w poprzek wód.
W twoich rękach dziś mój los.
Słońce schyla się jak kłos.
Idzie, idzie moja miła,
dwa rumianki zdobią włos.
Hej, zaśpiewam z całych sił!
Księżyc się za chmurkę skrył.
Czas zatrzymał się nad światem,
nie wiem, co tam zegar bił...
Coraz więcej gwiazd i ros
i coś przycichł grzmiący głos,
a to granie, to śpiewanie
rozczochrało całkiem wąs.
Co za siła, co za ton!
Głos jak złoto! Głos jak dzwon!
Sokół skrzydła ma szerokie,
a gwardzista piękny wąs.[1]