Stanę przed życiem jak przed szybą zachlapaną farbami
różności się do niej przykleiły
zwykłe dni na przemian z marzeniami
Wspomnienia Twoich rąk, Twoich objęć, pocałunków
Otoczki Twych uśmiechów, podarunków
Wszystkie kształty, które kiedyś mi nadałeś
I jeszcze westchnienia i szepty bezwstydne
Wrzucam to wszystko do plecaka i szybko w drogę
Zanim pomyśle nim zapłacze
Zanim zaboli przestanę wierzyć
Że chciałbyś powiedzieć, powiedzieć proszę zostań
Zanim się przyznam jak bardzo
Chce to usłyszeć i w to uwierzyć
I jeszcze westchnienia i szepty bezwstydne[2]
1. |
|
2. |
http://www.lzy.pl/ |