Noc styczniowa zadrżała od huku,
artylerii rozdzwonił się dzwon
i na przełaj, z okopów, przyczółków,
wielkim szturmem potoczył się front.
Wicher stycznia zamienił się w burzę,
a żołnierze zmienili się w wiatr.
Pierwszy zerwał się żołnierz Waniusza,
urra! Urra!
zahuczało na cały świat!
A w natarciach szła z nami piosenka,
dolewała nam ognia do serc,
kiedy front faszystowski już pękał
w uderzeniu mocniejszym niż śmierć.
Wicher stycznia...
Szliśmy naprzód, jak groźne olbrzymy.
Zbierał burzę, kto zbrodnię tu siał.
I złamaliśmy wojnę tej zimy
ogniem katiusz, kaemów i dział.
Wicher stycznia...[1]