Śpi bieda, śpi bieda, a nędza ją budzi.
Chodź biedo, chodź biedo, pójdziemy do ludzi.
Oj, nie wstanę, oj nie pójdę, Nędzo moja złota
póki hasa między ludem kumoszka głupota.
Ogłaszają dniem i nocą że głupota zmarła
a głupota pyta: „po co?”, ogona zadarła.
Że głupota bez dyplomu niczym jest, niestety.
Kończy w domu, po kryjomu, uniwersytety
Śpi bieda, śpi bieda, a nędza ją budzi.
Chodź biedo, chodź biedo, pójdziemy do ludzi.
Co mi tak nad uchem kraczesz? Ludzie sami chcą tak.
Chcą tak łazić przy kieracie w głupoty homontach.
Kukły te od wschodu marzną, do zachodu gniją
zgadnij kto im takie ważne powykręcał szyje?
kto im dusze tak zmitrężył w cudo zawijasy?
I kto słowem swym siermieżnym, że z nich słuckie pasy?
Śpi bieda, śpi bieda, a nędza ją budzi.
Chodź biedo, chodź biedo, pójdziemy do ludzi.
Co mi tak bez przerwy mruczysz? Zrywasz mnie z poduchy.
Toż głupota przecie ludziom dodaje otuchy.
Tak se wzajem serca krzepią, że mnie rychło zniszczą.
Wciąż mnie klepiąc, klepiąc, klepiąc złoconą kopyścią.
Choć mi obiecują wiatyk, huczne egzekwije
ja w tym najlepszym ze światów trochę se pożyję.
Śpij biedo, śpij biedo, nędza ją utula
Lulilaj, lulilaj, ze śmiercią zalula.[2]
1. |
|
2. |
http://kazik.pl/ |