Tyle szmerów, szumu, huku,
wzbiera potok, rzeka.
Wąwozami, parowami,
zima już ucieka.
Słońce grzej, słońce praży,
wiatr dmie południowy.
Śnieg opada, taje,
spływa w strumieniach tęczowych.
Wróble gwar podnoszą wielki,
aż się rusza płotek;
wiosna idzie, wiosna idzie,
wierzby całe złote.
Wody giną, wody płyną
do Wisły, do morza.
Nad lodami, nad wodami
różowość przestworza.
Jeszcze ziemia mokra, czarna,
łąki pod zalewem
a już pachnie, już wonieje
kwiatami i siewem.
Chciało by się ćwierkać z wróblem,
szumieć razem z rzeką:
Wiosna idzie, wiosna idzie
jest już niedaleko.[1]