Wolność przynieść Ojczyźnie chcąc,
Szli Polacy na bój,
Dając życie młodzieńcze swe
Na tułaczkę, na znój.
Pożegnania, rozstania, łzy...
Dziewczę cudne jak kwiat
Z bólem serca żegnało mnie,
Kiedym ruszył we świat.
Mdlała, biedna, w ramionach mych,
Cała drżąca od łez.
Czy konieczne rozstanie jest?
Czy konieczny jest kres?
Głosem drżącym jak płatki róż
Cicho szeptała mi:
Czekać będę na ciebie wciąż,
Serce skradłeś mi ty.
Nieme skargi, rozstania, łzy,
Serce skuwa jak stal.
Pociąg z głuchym łoskotem kół
Pędzi gdzieś, w siną dal.
Białą rączką z daleka już
Pożegnania mi śle,
Potem postać dziewczyny mej
Ginie jakby we mgle.
Noc frontowa, jesienna noc,
Bezustanny kul świst,
A wśród nocy jesiennej tej
Czytam najdroższy list.
Wiem, że czeka dziewczyna ma,
Tchnie miłością z jej słów.
Kiedy wrócisz, kochany mój?
Kiedy ujrzę cię znów?
Aż jak mara, jak straszny sen
Minął złowrogi czas.
Polska wolna, swobodna już,
Nad nią sztandarów las.
Patrzę w oczy dziewczynie mej,
Czytam miłość bez słów,
Spijam słodycz z dziewczyny ust,
Szczęście kwitnie nam znów.[1]
1. |
Świrko Stanisław, Z pieśnią i karabinem: pieśni partyzanckie i okupacyjne z lat 1939–1945: wybór materiałów z konkursu ZMW i „Nowej Wsi”, Warszawa, Ludowa Spółdzielnia Wydawnicza, 1971, s. 397, 398. |