Patrzą jedno przez drugie
bo teraz zima i czasu trochę więcej
za oknem góra w niebo się wzbija
na szybie już mrozu rumieńce
la, la, la
la, la, la
oni już tego nie widzą
za bardzo się z tym zżyli
góra trzyma się całkiem prosto
im życie ku ziemi się chyli
la, la, la
la, la, la
na stole odcinek renty
list bardzo otwarty od syna
pasjans na wpół rozpoczęty
i całkiem wieczorna godzina
la, la, la
la, la, la
ona mówi włącz radio
może coś powiedzą
on jej na to – a po co
i tak już wiem co trzeba
la, la, la
la, la, la
i dalej patrzą przez okno
i dalej wlecze im się zima
za oknem idą kolędnicy
lecz tylko śmierć wśród nich jest prawdziwa
la, la, la
la, la, la[2]