Błoga muzyka w przyrodzie
Boska harmonia w naturze
Siwy staruszek w ogrodzie
przycina gałęzie bzu.
Światło przecina nieboskłon
grzmią z partytury słowiki
pszczoła pochyla się z troską
nad kwiatem co daje miód
Lecz wtedy na nic nie bacząc
Mimo spokoju i ciszy
Apokalipsę czas zacząć! –
zakrzyknął Polaków chór.
Nim krzyknął ktoś miserere!
Jeźdźcy zstąpili w ordynku
dokładnie było ich czterech:
Cham, głupiec, fanatyk, tchórz!
Idzie zagłada i dramat
Krzyczą ostatni prorocy
Nadchodzi noc z twarzą chama
Nadchodzi już sądny dzień.
Tchórz zasiał drżącą osikę
żółcią ją podlał fanatyk
Ale największym szkodnikiem
Był głupiec, głupszy niż tchórz.
Przeorał mózgi i dusze
skłócił plemiona i rasy
zrozumiał siwy staruszek
wszystko obraca się w proch.
Wieść owa niesie się wszędzie
apokalipsa bez złudzeń
Innego końca nie będzie
Koniec dokonał się już.[1]
1. |
Bolanowski, Leszek |
2. |