Z samotności
tej największej,
z której przyszedł człowiek,
wymyślono ogień,
koło oraz kości do gry.
Z samotności tej,
z której nikt nas dotąd
nie uzdrowił,
ktoś w bezsenne noce,
skomponował koncert,
na milczące skrzypce,
świt i łzy.
Zbudowano piękny dom
od piwnicy aż po strych,
w oknie stutysięczną noc
kolorowa lampa lśni.
A więc, co sprawia,
że nigdy nikt nie zapukał do drzwi.
Z samotności
od tej pierwszy raz
przeżytej chwili.
Było bliskie kino,
jazz i pierwsze loty do gwiazd.
Z samotności złej,
zapisano już papieru tyle.
Wciąż zmieniano stroje,
było parę wojen,
z samotności starszej niż ten świat.
Zbudowano piękny dom...[1]