Zasiedziałeś się mój synku
w Bożej poczekalni,
ale już ci wymodliłam
bilet do tej marni.
Nie, nie lękaj się syneczku,
tutaj też jest pięknie.
Więc nie wracaj tam zbyt prędko,
bo mi serce pęknie.
Chcę tylko żebyś się uśmiechał,
odsłaniał dzień paluszków końcem.
Bo wiem, że zawsze będzie jasno
dopóki będziesz moim słońcem.
Zaśnij synku, będę czuwać
nad twoją kołyską,
by Cię bydlak z grubym kijem
nie podszedł zbyt blisko.
Żeby dym Cię nie osnuwał
z makowego korca.
Żebyś mi się nie rozpłynął
w labiryncie dworca.
Chcę tylko żebyś się uśmiechał,
odsłaniał dzień paluszków końcem.
Bo wiem, że zawsze będzie jasno
dopóki będziesz moim słońcem.
Zaśnij duszko, kiedyś wzlecisz
nad wierzchołek świata,
chcę by tylko nikt przez Ciebie
tam w dole nie płakał.
I by Tobie, nie daj Boże
po wędrówki kres
bladym świtem w nocnym barze
nie zabrakło łez.
Dlatego jedno chcę ci przyrzec:
prędzej wyniosę się do diabła,
niż kiedykolwiek zechcę synku –
byś tańczył, jak Ci zagram
Chcę tylko żebyś się uśmiechał,
odsłaniał dzień paluszków końcem.
Bo wiem, że zawsze będzie jasno
dopóki będziesz moim słońcem.[2]
1. |
|
2. |
http://www.sewerynkrajewskifundacja.pl/ |