Mijam go codziennie na ulicy Szewskiej
Patrzę nań – serce mu wali jak młot
Jest precyzyjny, bosko dokładny
I chociaż stary, naprawdę ładny
Chyba kocham go!
Zegar sklepowy
Co za szał
Każdy takie cudo by chciał
Jest piękny i błyszczący
I nawet w dzień gorący
On zawsze wskaże godzinę mi
Rano na Szewskiej pobladłam
Zniknął zegar (jedyny co prawdę mi powie)
Wchodzę do sklepu, oczom nie wierzę
Leży na ladzie jak w jakiejś chorobie
Pokrętła, wskazówki porozrzucane
O jakże cierpi mój ukochany!
Zegar sklepowy
Co za szał
Każdy takie cudo by chciał
Jest piękny i błyszczący
I nawet w dzień gorący
On zawsze wskaże godzinę mi
Panie, co z nim się stało?
A nic, stary jest przecież
Zmieniam go na elektryczny
Wie pani, taki z wyświetlaczem
Moooje seeerce płaaacze!
Zegar odkupię, w tym momencie
Niechaj pan gada ile to będzie…
A bo ja wiem? 500 zł, taka promocja.
Pan mi chce za 500 zł
Wcisnąć ten zdezelowany rupieć?
Sama sobie lepszy zrobię
Pana ofertę to ja mam w…
Zegar sklepowy!
Też mi szał!
Kto by taki staroć chciał!
Jest brzydki, obszarpany
Niemodny i wyświechtany
No kto by taki chciał?[1]
1. |
Kabaret PUK |
2. |
Kozłowska, Agnieszka |