Zginęła nam pastereczka w lesie,
a któż jej tam śniadanie poniesie?
A mam ci ja, mam takowe pacholę,
toć jej poniesie śniadanie na pole.
Obszedłem ja góry, bory, lasy –
nie znalazłem pastereczki naszej,
a szukałem jej po polu, po boru,
ażem ja zaszedł ku temu jezioru.
Znalazłem ją przy jednym jeziorze,
ona se tam koszulinę pierze.
Ja się jej pytam: czy mnie będzie chciała,
ona nic na to, jeno zapłakała.[1]
1. |
Bekier Elżbieta, Niech rozbrzmiewa wolny śpiew: śpiewnik, Warszawa, Książka i Wiedza, 1952-07, s. 265. |