Nazwisko: |
Wejsis, Edward |
Data urodzenia: |
18 grudnia 1900 |
Miejsce urodzenia: |
Warszawa |
Data śmierci: |
1985 |
Miejsce śmierci: |
Warszawa |
Piosenkarz, pieśniarz, śpiewak operowy. Kształcił się w grze na fortepianie u Henryka Makowskiego i Stanisława Judyckiego, zaś w śpiewie u Stefana Beliny-Skupiewskiego i Zofii Luce-Konarskiej. Pracę artystyczną rozpoczął 5 września 1918 r. w Operze w Teatrze Wielkim w Warszawie. Początkowo był członkiem chóru, następnie wykonawcą epizodycznych partii wokalnych. Pełnił także funkcję dyrygenta muzyki zakulisowej i prowadził chór dziecięcy. W 1931 r. brał udział w prawykonaniu Harnasiów Karola Szymanowskiego w Filharmonii Warszawskiej. Poważną karierę rozpoczął w 1932 r. Wystąpił wówczas jako tenor dramatyczny w Halce Stanisława Moniuszki i Carmen George‘a Bizeta.
Do wybuchu II wojny światowej był na stale zaangażowany w Operze. Śpiewał główne partie w 28 operach i 6 operetkach. W 1937 r. za działalność artystyczną otrzymał Złoty Krzyż Zasługi. Dla „Syreny Record” dokonał nagrań m.in. arii i duetów z Rose Marie Rudolfa Friemla (wraz ze swą partnerką z tej operetki – Lucyną Szczepańską) oraz z Hrabiego Luxemburga Ferenca Lehára. W 1940 r. występował w teatrze na wyspie w Łazienkach, następnie przez rok w „Der Theater der Stadt Warschau”. Należał do Związku Walki Zbrojnej a potem Armii Krajowej (pracował w wywiadzie); walczył w powstaniu warszawskim. Jako śpiewak brał udział w pierwszym przedstawieniu Sceny Muzyczno-Operowej w 1945 r. W późniejszych latach był kierownikiem chóru w Domu Wojska Polskiego, pracował jako redaktor muzyczny w Wytwórni Filmów Dokumentalnych, był dyrektorem ogniska Warszawskiego Towarzystwa Muzycznego.
„Bardzo mile zaprezentował się Edward Wejsis. Piękny, jasny, młody, o dużym blasku tenorowy głos (...) w partii Jontka brzmiał ujmująco i trafił do serc słuchaczy. Gra i ogólna aparycja może zadowolić nawet duże wymagania” (recenzja z prasy lwowskiej, 10 grudnia 1938 r.).
„Wejsis to śpiewak obdarzony wyjątkowo czarującym timbrem głosu. W jego dźwięczności nie ma nic wytężonego i wymęczonego. Dźwięki płyną z tą swobodą i lekkością, jakie są dostępne tylko nielicznym wybrańcom sztuki wokalnej. Siła głosu zdaje się nie mieć granic, lecz nawet przy największym forte głos zachowuje okrągłość i swobodę” (recenzja ryskiego dziennika „Siewodnia Wieczerom” z tournée śpiewaka po krajach nadbałtyckich, marzec 1939 r.)[1].