Nigdy samotnie, co najmniej we czterech
Wszak wiosny nie czyni jedna jaskółka
Radosny szmerek ustawionych w szereg
Alkoholików z górnej półki
Z duszą słowiańską, niemieckim uporem
Twardością norweskiego klifu
Siadamy za stołem uroczym wieczorem
My! Akrobaci aperitifu
Furda tam wszystkie gry towarzyskie
Furda warcaby, szachy czy bierki
To my! Dżokeje podwójnej whisky
I promilowej woltyżerki
Żadnych powrotów z gębą obitą
Zawsze gotowi by nalać do baku
Ekscentryczni zwolennicy mojito
Konkwistadorzy armaniaku
Chociaż krok miękki to łeb zawsze twardy
Choć wzrok przymglony to język szczery
Hardy koneser skarbów bacardi
Leje na nery wytrawne sherry
Patrzcie, zazdrośćcie – chłopcy, dziewczynki
Szczęśliwym kowalom własnego losu
Drinki w kolorze mankietów spinki
Linoskoczkowie calvadosu
To my! Posiadacze forsy i czasu
Z wyrobionymi fest wątrobami
To my! Jeśli wypić, to zawsze z klasą
Jak puścić pawia, to perfumami
I jedna tylko rzecz nam przeszkadza
By szczęśliwymi być na całego
Że rano głowy tak nam rozsadza
Jak panom żulom spod nocnego![1]
1. |
Lipnicki, Arkadiusz |
2. |
Kozłowska, Agnieszka |