Raz z rana Czabak(1) w winziennyj celi
wienźniom sen dziwny upowiada:
Sen dziwny miałym, o przyjacieli,
sercy przyczuwa, bedzi biada.
Dziś mi si śniła wysoka góra,
na nio ciungnołym dwie armaty.
Na złe wróżyła mi noc ponura,
pewni my życi weznu katy.
Na kary śmierci jezdym skazany,
jednak to nic mni ni udstrasza.
Mogim być jeszczy ułaskawiony,
bu jezdym na łascy cysarza.
Wtem du raportu wułaju z kaźni,
zara wartownik du celi wszed.
Tam, jak tyn ptaszyk siedział w bujaźni,
bu straszny widuk Czabak spostrzeg.
O Boży, Boży – jenknuł z ruzpaczy,
na stoli widzunc krzyż i świcy.
O straży zbrojna, wiem, co tu znaczy:
Jutro zubaczy szubienicy!
Tak! – rzeczy radca(2). Mam wyruk w rency,
jutro kat skróci twy cirpieni;
chocia twój szwagir zawinił wiency,
to dostał wieczny on winzieni.
Chocia katuszy, cirpienia znoszy,
gdy wieczór zaczyna si ścimniać,
du kuntrulera(3) prośby zanoszy,
ży swych kulegów chce pożygnać.
Chocia straż zbrojna stoji pud drzwiami,
wtem wienziń Lolu(4) przyszyd na czas.
Żegnam si z tobu – woła zy łzami,
żegnam si z tobu ustatny raz.
W piontyk żył jeszczy, sen upuwiadał
i du kuchanki napisał list.
W suboty z rana twarz trupiu blada,
bu na straceni on już miał iść.
Z Byrnardyńskiego ledwi kuścioła(5)
siedym uderzyń usłyszał kat.
Czas na straceni Czabaka – woła,
ty już za chwili pużegnasz świat!
Na szubinicy drżoncu wstympuji,
straż go utacza zy wszyskich stron.
Z dala rudziny swoju znajduji
i tak si do nij udezwał on:
O matku moja, idy zy świata
jak morska fala, jak nocny cień.
Z twoji przyczyny giny z ronk kata,
bodaj mni nie znał urodzin dzień.
I ty żuneczku, płaczysz i mdlejisz,
ujrzysz, jak zginy na sznurku tym.
Pu mojij śmierci ty si zaśmiejisz
i innych kochać bedziesz potym.
Przez was kubity niszczeńścia tyli,
ten, chto uwierzy, biduji wcionż.
Kubita daji szczeńścia na chwili,
a potym zdradza, krenci jak wonż.
Bernardyn ósmu biji na wieży(6),
a sendzia wyruk czyta z pośpiechim,
z pumocnikami kat życi bierzy
na licach z szatańskim uśmiechim.
W piontyk żył jeszczy, sen upuwiadał
i du Górala list pisał on(7).
W suboty ranu twarz trupiu blada,
spud szubinicy wichir niós zgon.
Tera wieść smutna na świat si szerzy,
ży kat pod murym był winziennym
w tysiunc dziwieńsyt dziwiontym roku,
w dniu tak ponurym, choć wiosennym.
Ta pieśń winzienna w ponurym mroku
w winziennym gmachu złużona w rym
w tysionc dziwieńsyt dziwiontym roku,
w trzecim dniu kwietnia, ponurym, złym.[2]
(1) Czabak – bandyta lwowski (imię nieznane) skazany za morderstwo rabunkowe na karę śmierci przez powieszenie. Wyrok został wykonany w sobotę 3 kwietnia 1909 r.
(2) Radca – urzędnik lub funkcjonariusz sądowy lub więzienny.
(3) Kontruler – funkcjonariusz wymiaru sprawiedliwości.
(4) Lolu – nieznany kolega Czabaka odsiadujący karę więzienia.
(5) Byrnardyński kościół – kościół oo. Bernardynów na placu Bernardyńskim we Lwowie.
(6) Bernardyn ósmu biji na wieży – zegar na renesansowej wieży kościoła Bernardynów wybijał godziny 5 minut wcześniej na pamiątkę wydarzenia sprzed wieków, gdy jeden z zakonników, dojrzawszy z wieży nieprzyjaciela, uruchomił dzwon zegara na pięć minut przed wieczorną porą zamykania bram, ratując tym samym miasto.
(7) I du Górala pisał on – być może Góralem określano cesarza, do którego Czabak napisał prośbę o ułaskawienie. Wydaje się to jednak mało prawdopodobne.