Już takie życie, taki los
Że człeka wodzi los za nos
Na durnia wyjść to ciężki wstyd
Dać nabrać się na tani chwyt!
Gdy jeden głupi – można znieść!
Lecz po co kupą w kanał leźć?
I o tym będzie pieśni treść
Jak łatwo dać się zwieść!
Do tego by w marszu nie lać łez
By wiarę zachować po drogi kres
Myśl snuj: czy aby ten cel jest twój?
Przewodnik pewien, tęgi chwat
Turystom „szerp” a diabłu brat
Obiecał, że nim wzejdzie świt
Osiągną niebotyczny szczyt.
I poszli ufni w świetny cel
Na sercu miód a w duszy trel
Perspektyw cudnych słodki lep
Omotał ich jak sieć!
Do tego by w marszu nie lać łez
By wiarę zachować po drogi kres
Myśl snuj: czy aby ten cel jest twój?
Świetlaną przyszłość roił typ
Przewodnik – sprawca śmiesznej gry
Mijały dnie, narastał trud
Aż trafił szlag mniemany cud!
I wtedy ktoś zrozumiał, że
Że zbłądził tłum, że drogi złe
I dalej iść to w miejscu tkwić
A przecież chce się żyć!
Do tego by w marszu nie lać łez
By wiarę zachować po drogi kres
Myśl snuj: czy aby ten cel jest twój?
A gdy się podniósł jawny bunt
Zrozumiał „szerp”, że stracił grunt
Że koniec pieśni, koniec grze
Tłum bowiem pojął, że:
Zawrócić zawsze można wszak
Zdjąć przewodników wielu
Najlepiej jednak zmienić szlak
By iść i dojść do celu!
Do tego by w marszu nie lać łez
By wiarę zachować po drogi kres
Myśl snuj: czy aby ten cel jest twój?[1]
1. |
Bolanowski, Leszek |
2. |
Leszek Bolanowski, Paweł Ferenc, Rymy stańczykowskie, Nowy Sącz, 2013, s. 29. |
3. |