Ballada turystyczna

Zgłoszenie do artykułu: Ballada turystyczna

Wyrażam zgodę na przetwarzanie moich danych osobowych przez Ośrodek Kultury „Biblioteka Polskiej Piosenki” zgodnie z Rozporządzeniem Parlamentu Europejskiego i Rady (UE) 2016/679 z dnia 27 kwietnia 2016 r. w sprawie ochrony osób fizycznych w związku z przetwarzaniem danych osobowych i w sprawie swobodnego przepływu takich danych oraz uchylenia dyrektywy 95/46/WE i ustawą o ochronie danych osobowych z dnia 10 maja 2018 (Dz. U. poz. 1000), w celu wymiany informacji z zakresu polskiej pieśni i piosenki. Wymiana informacji będzie się odbywać zarówno za pośrednictwem niniejszego formularza jak i bezpośrednio, w dalszym toku spraw, redaktora bazy danych, prowadzącego korespondencję z właściwego dla niego adresu mailowego.
Administratorem danych jest Ośrodek Kultury „Biblioteka Polskiej Piosenki” z siedzibą w Krakowie przy ulicy Krakusa 7. Wszelkie dokładne informacje o tym jak zbieramy i chronimy Twoje dane uzyskasz od naszego Inspektora Ochrony Danych Osobowych (iodo@bibliotekapiosenki.pl).
Wszystkim osobom, których dane są przetwarzane, przysługuje prawo do ochrony danych ich dotyczących, do kontroli przetwarzania tych danych oraz do ich uaktualniania, usunięcia jak również do uzyskiwania wszystkich informacji o przysługujących im prawach.

Tytuł:

Ballada turystyczna

Autor słów:

Bolanowski, Leszek

Autor muzyki:

Bolanowski, Leszek

Data powstania:

1984

Wykonania poza albumami:

Kabaret Ergo

Informacje

„Rok chyba 1986. Warszawa. Gramy na Jajku wielkanocnym zaproszeni przez Macieja Zembatego. Legendarny klub Hybrydy, doborowe towarzystwo i stołeczna cenzorka. W programie mamy nieocenzurowaną Balladę turystyczną, manifest polityczny jak diabli. Nie chcemy zrobić gospodarzom świństwa, więc zasuwam do cenzorki z informacją, że mamy utwór, zatwierdzony przez stosowne organa, ale nie mamy oryginału, bo tekst jest całkiem świeży. Oczywiście bujda na resorach. W odpowiedzi usłyszałem: proszę wobec tego wejść na scenę i zaśpiewać(…) Nie chciałem pokazywać wersji właściwej, bo cały tekst był politycznie nie do przyjęcia, puenta to kryminał, więc na gwałt szukam jakiegoś sensownego rozwiązania, żeby złagodzić zwłaszcza zakończenie. A brzmiało ono tak:

Zawrócić zawsze można wszak

Zdjąć przewodników wielu

Najlepiej jednak zmienić szlak

By iść i dojść do celu!

Dzisiaj to się wydaje niewinne, ale wtedy, w zatęchłej komunie było mocne aż za bardzo. Brzmiało jak prowokacja. Zanim doszliśmy do sceny (a śpiewałem tę piosenkę z Andrzejem Krupczyńskim) miałem gotową puentę, która tym się charakteryzowała, że w ogóle była pozbawiona sensu. Podobnej głupoty już nigdy nie wymyśliłem. Nie pamiętam szczegółów, ale było to coś w rodzaju: zamiast zmienić szlak zaśpiewaliśmy zrobić wspak, reszta w podobnej stylistyce. Nic tylko się wstydzić”[2].

Bibliografia