Kiedy idzie się przez miasto
widzi się, że co i raz to
od kawiarni do pomnika
duch zanika
A na rynku same cuda,
kiedy góral gra na dudach
tango „Por la noche negra” –
coś mi nie gra
Co to za rynek bez katarynek
i gdzie te noce bez chwili snu?
Co to za rynek bez katarynek?
Co to za wiosna bez bzu?
Idę panie Leonardzie
idę, ale coraz bardziej
nie wiem, przyznam to ze wstydem,
po co idę
Kiedyś trafnie pan to ujął,
że tu z ludzi ulatują,
jak żurawie w zwartym kluczu,
resztki uczuć
Co to za rynek bez katarynek
i gdzie te noce bez chwili snu?
Co to za rynek bez katarynek?
Co to za wiosna bez bzu?
Ona niby marzy o nim,
artystyczny ma pseudonim
i się każdej nocy szasta
przez pół miasta,
ale kiedy wraca rano
z reputacją poszarpaną
po tej nocnej poniewierce,
łka jej serce
Co to za rynek bez katarynek?
Co to za noce bez chwili snu?
Co to za rynek bez katarynek?
Co to za wiosna bez bzu?
Jak już się odkuje krzynkę,
kupi sobie katarynkę,
a jak jeszcze się ogarnie,
to kwiaciarnię
Na kłopoty i dramaty,
katarynki albo kwiaty,
może też wiosenne deszcze
i coś jeszcze
Leśna droga, obrazy van Gogha,
butelka wina, bilety do kina,
dobre apteki i dyskoteki,
makaron al dente, łany niezżęte,
i słońce, i rzeka,
wiersze Sztaudyngera.
No, nie ma na co narzekać,
jest z czego wybierać!
Co to za rynek bez katarynek
i gdzie te noce bez chwili snu?
Co to za rynek bez katarynek?
Co to za wiosna bez bzu?[1]
1. |
Andrus, Artur |
2. |
Kozłowska, Agnieszka |