Dziś spętano mnie w jednej z uliczek
w separatce przypięto do łóżka
w tym szpitalu zabrania się krzyczeć
a ja nie chcę, jak boli to muszę
Cisza Leczy na ścianie lśni hasło
groźny doktor ma palec na ustach
zabroniono już nawet złorzeczyć
gdy z ran nie zagojonych, krew chlusta
a ja krzyczę gdy szarpie mi w płucach
i zabraniam szprycować morfiną
drażnię siostrę, co watę ma w uszach
lecz ja wiem, ból uśmierzyć to zginąć
po morfinie już robisz pod siebie
nie masz woli, by krzyknąć o basen
patrzysz w sufit, a siostra leniwa
omija cię z lekarstwem na tacy
żeby żyć inni pchają w kopertę
by z koniakiem położyć na boku
ja przyszedłem tu z innym papierkiem
i na taki nie zgodzę się spokój
nie ogarnie mnie wzniosły błogostan
ból bez ujścia poraża wciąż głowy
a tymczasem nasz lekarz i siostra
są zamknięci na klucz w zabiegowym
ja chcę żyć i wyrażam swój protest
i choć nagle spętano mi ręce
nie dam żył by chorobę oszukać
będę krzyczał, aż krzyknie nas więcej[1]
1. |
Malinowski, Leszek |
2. |