W pewien dzień mglisty
siedziałem u dentysty
cichy, cierpiący jak mistyk
a że dentysta był idealista
za mój zębostan
mi wymyślał
chłop był zwalisty
o spojrzeniu krwistym
i zimnym jak befsztyk co wystygł
mówił mi instynkt
uciekaj od dentysty
bo zgryz będziesz miał nieparzysty
tam, daj, tam dara daj
zgryz będę miał nieparzysty
ubytków lista
jak czarna długa glista
oj pójdzie złotych ze 300
taki dentysta
w moment to prześwista
i asystentka osobista
w srebrnych walizkach
okrutnie już dzwoni stal
więc chwila męki już bliska
zaraz dentysta
zapewne skróci dystans
by mi się dobrać do pyska
tam, daj, tam dara daj
by mi się dobrać do pyska
nagle dentysta
do warg mi się przyssał
jak inny seksualista
kto by pomyślał
że z niego taki Tristan
że z niego żądza tak tryska
gdy trwał tak czule
ujrzałem, że pod tiulem
on z ludzkich zębów ma amulet
zapewne w celu
by mu każdy uległ
albo na szczęście w ogóle
tam, daj, tam dara daj
albo na szczęście w ogóle
moje domysły
przerywa spicz dentysty
pełen pokrętnych
sofistyk
pacjent wybaczy
lecz nie będę się tłumaczył
ze sprawdzonych metod
mej pracy
potem dentysta
powiedział złotych trzysta
i wnet je pobrał
a avista
za drzwiami mistral
jak szczerbaty świstał
hasta la vista dentysta[1]
1. |
Szpak, Ścibor |
2. |