Raz dobosz zuch
szedł sobie ulicami
i bił za dwóch
w swój bęben pałeczkami.
Ran, ran, ran, pata, plan,
w swój bęben pałeczkami.
Na bębna głos
tłum zleciał się z oddali,
by ujrzeć, kto
tak dzielnie w bęben wali.
Ran, ran, ran, pata, plan,
tak dzielnie w bęben wali.
Królewna, gdy
dobosza zobaczyła,
różyczki trzy
z balkonu mu rzuciła.
Ran, ran, ran, pata, plan,
z balkonu mu rzuciła.
A do tych róż
swe serce uwiązała,
bo w nim się już
prawdziwie zakochała.
Ran, ran, ran, pata, plan,
prawdziwie zakochała.
Był piękny ślub,
wesele huczne po tym,
on u jej stóp
swe serce złożył złote.
Ran, ran, ran, pata, plan,
1. |
Waśniewski Zbigniew, Kaszycki Jerzy, To idzie młodość: śpiewnik jednogłosowy, Kraków, Polskie Wydawnictwo Muzyczne, 1962, s. 129. |
2. |
Heering Krzysztof, Śpiewnik harcerski, Warszawa, Młodzieżowa Agencja Wydawnicza, 1988, s. 374–375. |