Wariant 1
StrzałkaWędrowali Turcy(1),
Przekraśni(2) młodzieńcy,
Wędrowali czasem,
Jaworowym lasem.
Znaleźli tam drzewo,
Znaleźli tam drzewo,
Drzewo jaworowe
Na huśliczki(3) nowe.
Jeden ciął do niego,
Lała się krew z niego.
Drugi ciął do niego,
Odciął trochę z niego.
Trzeci ciął do niego,
Drzewo przemówiło:
Nie rąbajcie(4) we mnie,
Bo ja jest dzieweczka!
Bo ja jest dzieweczka,
Z nowego miasteczka.
Ale wy mnie weźcie,
Do mej matki wieźcie.
Postawcie mnie w sieni,
W sieni za dwirzami,
Tam mnie matka znajdzie,
Obleje mnie łzami.[1]
(1) Turcy – zapożyczeni przypuszczalnie z pieśni słowackiej. Pieśń polska nie wspomina na ogół o Turkach.
(2) przekrasny – wyraz w Polsce jest nieużywany, natomiast znany na Rusi, wśród Czechów i Słowaków.
(3) huśliczki – gęśliczki (skrzypce), forma słowacka, znana także góralom zakopiańskim.
(4) rąbajcie – zamiast rąbcie, pod wpływem słowackiego „rubajte”.
Wariant 2
StrzałkaWędrowali Rusy(1),
Trzy szwarni(2) karlusy(3).
Wędrowali lasem,
Kalinowym lasem.
Znaleźli tam drzewo,
Znaleźli tam drzewo,
Drzewo jaworowe
Na huśliczki nowe.
Jeden ciął do niego,
Lała się krew z niego.
Drugi ciął do niego,
Odciął trochę z niego.
Trzeci ciął do niego,
Drzewo przemówiło:
Nie rąbajcie we mnie,
Bo ja jest dzieweczka!
Bo ja jest dzieweczka,
Z nowego miasteczka.
Ale wy mnie weźcie,
Do mej matki wieźcie.
Postawcie mnie w sieni,
W sieni za dwirzami,
Tam mnie matka znajdzie,
Obleje mnie łzami.[1]
(1) Rusy – wskazują na pewien związek tekstu z pieśnią ruską. Jest to charakterystyczna cecha wszystkich tekstów zapożyczonych, w których wielokrotnie wymieniony zostaje kraj, z którego ją przejęto.
(2) szwarny – ładny, wyraz powszechnie używany na Śląsku.
(3) karlusy – chłopcy, z niemieckiego „Kerle”
Wariant 3
StrzałkaOżeniła matka syna po niewoli,
I wzięła synowę nie dla upodoby.
Oj wyprawił-że ją, by len w polu rwała:
Póki lnu nie urwiesz, byś nie powracała.
I lnu nie wyrwała, nie przyszła do domu,
Nockę nocowała na Jasiowem polu.
Na Jasiowem polu nockę nocowała,
Na Jasiowem polu topoliną stała.
Wyprawiła matka z siekierą do łasa,
Cały las obeszedł, topoli nie znalazł.
Przyszedł na swe pole, topolina stała.
Ciął nią w nią raz siekierą, ona zaszumiała,
Skoro ciął drugi raz, ona zapłakała:
Nie rąb mnie mój Jasiu, ja twoja kochana.
Bodaj mojej matce taka dola była,
Oj jak mnie nie z lubą młodego żeniła.
Bodaj moja matka na świecie nie była,
Jak mnie młodziuchnego z pary rozłączyła.[1]