Kiedy latem słońce świeci,
jest okropny skwar.
Plaże roją się od ludzi,
w koszach setki par.
Franio lodziarz kitel wkłada,
zna od lat swój fach,
lody „Mewa” dziś sprzedaje,
zimne, że aż strach.
Lody, lody śmietankowe,
komu lody dać,
proszę brać, proszę brać.
Lody, lody znakomite,
hurtem trzeba brać,
komu dać, komu dać.
A w niedzielę po południu
Franio wolne ma,
bierze wtedy swą gitarę
i tak sobie gra:
Lody, lody śmietankowe...
Kiedy znowu deszczyk pada,
niebo roni łzy,
Franio lodziarz śpi w swym domku
o pogodzie śni.[2]