Wariant 1
StrzałkaGdzie mój Jasieniu pszeniczkę sieje,
co spojrzy na mnie, to się rozśmieje.
O jej, o jej, o jej-jej, o jej-jej, o jej, o jej-jej.
Pszeniczkę sieje i drobny owies,
masz wyjść za pana, lepiej się powieś.
Ojej...
Dostałam za nim, kiejdy za panem,
dwa worki sieczki, kozę z baranem.
Ojej...
Krowę bez roga, kaczkę bez dzioba,
taki majątek dostał wątroba.
Ojej...
I to konisko wyszło na rżysko,
komary zjadły, przepadło wszystko.
Ojej...[1]
Wariant 2
StrzałkaGdzie mój Jasienio pszenickę sieje,
Co spojrzy na mnie to się ośmieje.
Pszeniczkę sieje i drobny owies,
Masz wyjść za pana, lepiej się powieś.
A bo u pana, to gruba szyja,
Porteczki długie, aż je zawija.
Dostałam za nim, kiejby(1) za panem,
Dwa worki sieczki, kozę z baranem.
Krowę bez roga, kaczkę bez dzioba,
Taki majątek dostał wątroba.
I to konisko wyszło na rżysko(2),
Komary zjadły, przepadło wszystko.[2]
(1) kiejby – jakby
(2) rżysko – ściernisko po zebranym polu
Wariant 3
StrzałkaGdzie mój Jasienio
pszenicke sieje,
co spojrzy na mnie
to sie ośmieje.
O jej, o jej, o je jej, o je jej,
o je je je jej.
Bo tą pszenicke
zwie sztywną słomą
naraił książki
gminny agronom.
O jej, o jej, o je jej, o je jej...
Ze nie wylegnie
za żadne skarby,
już sie nie bedziem
za kosom garbić.
O jej, o jej, o je jej, o je jej...
I przyszedł lipiec
i deszczem smagnął
nasza pszenicka
tak jak po maglu.
O jej, o jej, o je jej, o je jej...
Jak sztywno stała
tak sztywno legła,
snopowiązałką
spróbój ją zebrać.
O jej, o jej, o je jej, o je jej...
Nie klnij mój Jasiu
spojrzy do tyłu
snopowiązałka
ze mnie jak mnie.
O jej, o jej, o je jej, o je jej...
Dla mnie nie trzeba
zamiennych części,
nie sie za sznurkiem
po mieście kręcić.
O jej, o jej, o je jej, o je jej...[1]
1. |
|
2. |
|
3. |
Dekowski Jan Piotr, Łuczkowski Jan, Pieśni dożynkowe w Polsce środkowej, Łódź, Łódzki Dom Kultury, 1990, s. 68, 69. |