Ja w kwestii roboty to jestem jak zegar
Dopóki nie czas, to nie tykam
I patrzę spokojnie jak termin nadbiega
I nie drgnie mi nawet mimika
Ja jestem jak torro, co czeka na byka
Ja wroga podpuszczam na ćwierci
A gdy jest tak blisko, że wręcz mnie dotyka
Zaczynam z nim swój taniec śmierci
Bo 5 minut przed, to jestem jak James Bond
Uniki, pościgi, gadżety
Lecz gdzie, no gdzie, gdzież ja popełniam błąd
Że wciąż mam kłopoty
I nieszczęścia dotyk
No a Bond to miał piękne kobiety!?
Bo termin to dla mnie granica, kres, border!
Co honor i krew ją wyznacza
Więc go nie przekraczam jak Bug albo Odrę
To on mnie jak Niemiec przekracza
Niech nikt mi ni mówi, że to jakaś wada
Tysięczne są przymioty moje
Na przykład bezradnie ja rąk nie rozkładam
Gdy z założonymi wciąż stoję
Lecz pięć minut przed
To płonę niczym lont
I wzbudzam swą energią podziw
Lecz gdzie, no gdzie, gdzie ja popełniam błąd
Że w miejscu wciąż tkwię
Przez noce i dnie
A lont jednak do czegoś dochodzi
Lecz wciąż mimo wszystko nie nurzam się w stratach
I pionu się trzymam jak człowiek
Ten cud niech wyjaśni choćby koniec świata
Co go ogłosili Majowie
Nie zniszczył go desant Saddamów Husajnów
Nie spłonął jak Giordano Bruno
Bo nie ma po prostu takiego deadlinu
Co go nie można przesunąć
Więc pięć minut przed
Jak polski jestem rząd
Meczyki, rocznice, bankiety
Lecz gdzieś, no gdzieś, gdzieś wciąż popełniam błąd
Że ja mam problemy
Porażki lub remis
No a rząd to ma… no ma… kobiety…[1]
1. |
Szpak, Ścibor |
2. |