Hulam sy ulicu,
gwiżdży sobi sztajir,
a tu z moju Mańku
idzi jakiś frajir.
Ja du niegu idym,
bić gu nie chcym wcali
i tylku bałakam,
by si frajir spalił.
Ja du niegu grzeczni:
Naj si pan udwali!
A un obcysowu
mnie po mordzi smali.
Jak un mni uderzył,
to ja gu pugłaskał,
jegu stacja ratunkowa,
a mni dziad putaskał.
Siedzy w furdygarni,
ali hunurowu,
frajir we szpytalu
z ruzwalonu głowu.
Z ruzwalonu głowu
i udbitu nerku,
a ja z moju Mańku
żyji na wiaderku.[1]