Gdy wieczorne zgasną zorze,
spróbuj zostać w ciemnym borze,
noc na drzewach wiesza miękki, miękki mrok,
a księżyca tarcza blada
o tych czasach opowiada,
kiedyś bajkę miał co krok.
Wszędzie były czary, dziwy,
w zamku mieszkał smok straszliwy,
który wiernie swej królewny strzegł.
Na urwiskiem mała chata chwiała się
na kurzych łapkach, w niej czarodziej warzył lek.
Stwory bajeczne żyły bezpieczne
w puszczach wśród skał i głębi mórz.
Aż raz wiatr przyniósł wieści niezwykłej treści,
że nadchodzą obcy ludzie, że są tuż!
Przyszli drwale z siekierami
i murarzy tłum z kielniami,
chcą budować inny, nowy świat.
Wśród parowozów i moczarów
pełno krzyku, strach na góry, lasy łąki padł!
Do przepaści skoczył smok z królewną,
pierścień siłę stracił tajemną,
próżno elfów szukałbyś w gąszczach lasu,
na zdobycie gór szklanych czasu brak.
Już ostatni skrzat dawno gdzieś w głębi ziemi znikł,
w czarodzieja mądre leki dziś nie wierzy nikt.
Kwiat paproci zgasł jak gwiazda, stracił swe czary,
nie ukrywa skarbów prastary bór...
Żadna nie pomoże wróżka,
by się spełnił los Kopciuszka,
nigdzie nie ma królewicza już
ach, nie ma!
I tajemnic także nie ma,
znana jest nam cała ziemia,
wymierzona w głąb i wszerz, i wzdłuż!
Gdy chcesz odnaleźć smoki, krasnale,
weź w rękę książkę z młodych lat,
bo tam jeszcze się kryje tam tylko żyje
starych bajek zapomniany barwny świat.[2]